Zagraniczne wakacje z euro. Tu widać zalety wspólnej waluty

Zagraniczne wakacje z euro. Tu widać zalety wspólnej waluty

Artur Nowak-Far

W wielu państwach niebędących członkami Unii Europejskiej euro jest walutą narodową.

Polki i Polacy, którzy w ostatnim dwudziestoleciu byli na wakacjach za granicą, z pewnością doświadczyli silnej międzynarodowej pozycji euro. Nawet w państwach, których walutą nie jest euro, mogli tam albo wymienić zabrane z kraju euro na walutę państwa, w którym gościli, albo wręcz po prostu zapłacić w euro za produkty i usługi. W takich państwach jak np. Turcja euro jest przyjmowane powszechnie na równi z walutą rodzimą i dolarem. Jest to kwestią powszechnego zaufania do wspólnego europejskiego pieniądza.

W wielu państwach niebędących członkami Unii Europejskiej euro jest walutą narodową. Pielgrzymujący do Watykanu Polacy na pewno zwrócili uwagę, że euro jest tam walutą narodową Watykanu. Ba! Wszyscy papieże, począwszy od św. Jana Pawła II, emitują watykańskie monety euro. Własne monety euro emitują także Andora, Monako i San Marino. Euro jest też pieniądzem narodowym w Czarnogórze i Kosowie. Choć może to zaskakiwać, w zasadzie pieniądzem euro płacimy również w Bośni i Hercegowinie, a nawet w tak odległych i egzotycznych miejscach jak państwa środkowej Afryki, Komory czy Wyspy Zielonego Przylądka. We wszystkich tych państwach euro jest chętnie przyjmowane.

Euro czy miejscowa waluta? Wszystko jedno

Najważniejsze jest jednak to, że kurs waluty krajowej jest w tych państwach wobec euro sztywny. Oznacza to, że kupcom na starym mieście w Sarajewie jest obojętne, czy za to, co sprzedają, otrzymają zapłatę w euro czy w markach Bośni i Hercegowiny. Pewną ciekawostką jest to, że ze względu na regulacje prawne Bośni i Hercegowiny jej marki można traktować wręcz jako asygnaty na euro – wszystkie mają bowiem zabezpieczenie w rezerwach euro utrzymywanych w banku centralnym tego państwa.

Andora, Monako, San Marino i Watykan mają euro, ponieważ w ten sposób dostosowały swoje porządki monetarne do zmian, które zaszły w Europie. Przed przyjęciem euro przez Hiszpanię i Francję w Andorze obowiązywały hiszpańskie pesety i francuskie franki. Dołączenie tych państw do strefy euro skłoniło Andorę do wprowadzenia własnych (a więc już niekoniecznie hiszpańskich lub francuskich) monet euro. Co oczywiste, w państwie tym można także płacić wszystkimi innymi euro, a więc także tymi, które wyemitowała np. Chorwacja, Litwa czy Słowacja. Na analogicznej zasadzie funkcjonują euro monakijskie, sanmaryńskie i watykańskie.

Podstawą prawną uprawnienia wszystkich wspomnianych państw do emisji euro są umowy dwustronne zawarte z UE oraz odpowiednie decyzje unijne. W przypadku Andory drugą stroną wspomnianych umów jest sama UE. Co do pozostałych państw, drugą stroną są dla Watykanu i San Marino – Włochy, zaś dla Monako – Francja. Umowy te zostały jednak zawarte na podstawie specjalnego upoważnienia zawartego w deklaracji nr 6 załączonej do ustanawiającego euro traktatu z Maastricht. O samej możliwości emisji euro przez te państwa przesądzają jednak decyzje podjęte w UE.

„Nasz nowac!”, „Monedhën tonë”! („Nasza waluta!”) – tak o euro mogą mówić obywatele Czarnogóry i Kosowa – ponieważ w tych państwach euro zostało jednostronnie wprowadzone jako narodowy prawny środek płatniczy. Państwa te nie mogą jednak emitować euro – toteż na nic zdadzą się jakiekolwiek wysiłki, by wśród euro, które przywieziemy z powrotem do kraju, znaleźć monety z tych państw. Ilość pieniądza w obiegu zależy tam zatem wyłącznie od bilansu płatniczego denominowanego w euro.

Euro jest nawet w Afryce

Wprowadzenie euro w 11 krajach UE miało także istotny wpływ na stosunki monetarne Francji i Portugalii z ich byłymi koloniami w Afryce, które zachowały wartościowe dla nich gospodarcze i walutowe więzy z byłymi metropoliami. Do krajów tych należą w szczególności tworzące jeden blok walutowy niektóre kraje Afryki Zachodniej i Środkowej (Czad, Gabon, Gwinea Równikowa, Kamerun, Kongo, Republika Środkowej Afryki) oraz wyspiarskie Komory.

Jeszcze przed wprowadzeniem euro państwa te związały swoje waluty, franka środkowoafrykańskiego (CFA) oraz franka Komorów, z frankiem francuskim. Po przyjęciu przez Francję euro wszystkie zdecydowały się na zatrzymanie swych walut, ale jednocześnie na ustalenie stałego, niezmiennego kursu – tym razem wobec euro. Stały kurs euro we frankach CFA wynosi w zaokrągleniu 655 franków, natomiast euro na Komorach kosztuje 492 rodzimych franków komorańskich. Analogiczne rozwiązanie prawo unijne umożliwiło Wyspom Zielonego Przylądka, które mają ścisłe stosunki monetarne z Portugalią. W odniesieniu do terytoriów zamorskich Francji, Saint-Pierre-et-Miquelon i Mayotte rozwiązanie jest prostsze i polega na wprowadzeniu na nich po prostu euro.

Wszystkim wakacyjnym podróżnikom życzę więc udanych, nawet najbardziej egzotycznych przygód z euro, a Polsce obrania kursu na euro.

Prof. Artur Nowak-Far, ekonomista i prawnik, jest doradcą programowym ds. euro w Fundacji Wolności Gospodarczej, profesorem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Tekst ukazał się 18 sierpnia 2023 r. na portalu „Wyborcza.pl”.