Wpływ euro na inflację jest marginalny i nieistotny

Wpływ euro na inflację jest marginalny i nieistotny

Gabriel Chrostowski

Część komentatorów życia gospodarczego po przyjęciu euro w Chorwacji zasugerowało, że ceny wzrosły nawet o 10-20%. Chorwaci skarżą się na drożyznę, a minister gospodarki ostrzegł przedsiębiorców, że zamrozi ceny. Stąd, w polskiej debacie publicznej narasta przeświadczenie, że wejście do strefy euro wiąże się z drożyzną, tzn. wyższą inflacją. Jest to nieprawda. Przegląd literatury, badań i analiz pozwala wywnioskować, że wpływ euro na ceny jest marginalny. 

Do napisania tego tekstu zainspirował mnie ekonomista PKO Banku Polskiego Kamil Pastor, który słusznie zwrócił uwagę na częsty brak jakiegokolwiek oparcia w danych i analizach w dyskusjach o euro.

W pierwszych krajach strefy euro efekt cenowy był marginalny

W wielu krajach konsumenci postrzegają przyjęcie euro jako automatyczny wzrost cen w gospodarce. Wynika to z założenia, że przedsiębiorstwa zaokrąglają ceny do atrakcyjnych poziomów i próbują zwiększać swoje marże zysku. Jak jest naprawdę? Zobaczmy, jak ceny kształtowały się w krajach, które jako pierwsze przyjęły wspólną walutę. Pierwszego stycznia 2002 r. wprowadzono banknoty i monety euro oraz dokonano przeliczenia cen na euro w 12 krajach UE, w tym m.in. w Niemczech, państwach Beneluksu, we Francji czy Grecji i Hiszpanii.

Pełny tekst ukazał się 13 stycznia 2023. na portalu „Obserwator Gospodarczy”.