Euro to projekt polityczny, więc służy tylko politykom.

Mit

Nie można zaprzeczyć, że cały proces integracji europejskiej odbywał się równolegle na poziomie politycznym i ekonomicznym. Jednak samo wprowadzenie euro było projektem w głównej mierze motywowanym ekonomicznie. Warto przypomnieć, że poprzedzały je dekady badań i planowania.

Pierwsze dyskusje i raporty, w których analizowano potencjał wprowadzenia wspólnej waluty, powstały w późnych latach sześćdziesiątych. Samo pojęcie “unii gospodarczej i walutowej” po raz pierwszy pojawia się w tzw. raporcie Wernera z 1970 roku, gdzie zarysowano projekt integracji walutowej z centralną rolą wspólnej waluty krajów europejskich. Ze względu na załamanie międzynarodowego systemu walutowego, pomysł ten chwilowo stracił na popularności w latach 70-tych, jednak powrócono do niego w kolejnej dekadzie. Projekt został rozwinięty i podzielony na szczegółowe etapy wdrożeniowe w tzw. raporcie Delorsa z 1989 roku, a pierwsze banknoty euro trafiły do obiegu w 2002 roku.

Autorzy słynnego raportu Delorsa wyraźnie podkreślali, że motywacją do stworzenia strefy o wspólnej walucie wcale nie jest chęć utworzenia w Europie państwa federalnego. Wskazywali, że konieczne jest poszanowanie różnorodności tożsamości narodowych państw strefy i pozostawienie im odpowiedniego stopnia autonomii. W swoich założeniach był to więc projekt czysto ekonomiczny, nie polityczny. (1)

U podstaw tego projektu zawsze leżała prosta idea: kraje posługujące się wspólną walutą będą w stanie wzajemnie wspierać się w swoich dążeniach do osiągnięcia wyższego poziomu gospodarczego, co przyczyni się do poprawy życia mieszkańców tych państw. Na euro zyskują więc tak „zwykli” Niemcy, jak i ci bogaci; tak samo „przeciętni” Hiszpanie i Belgowie, jak i madryccy czy brukselscy „eurokraci”. Dlaczego?

Po pierwsze, unia walutowa likwiduje wahania kursów. Dzięki temu przedsiębiorcy nie muszą ponosić kosztów związanych z wymianą walut i ryzykiem wahania kursów. Przedsiębiorcy operujący w strefie euro mogą więc oferować bardziej konkurencyjne ceny niż ci, którzy eksportują swoje towary, np. z Polski do strefy euro (więcej piszemy o tym tutaj). Wzmacnianie konkurencyjności polskich przedsiębiorstw pozytywnie wpływa na rozwój gospodarczy całego kraju – a więc i na poziom życia „przeciętnego” Kowalskiego. W jaki sposób?

Gdy firmy się rozwijają, tworzone są nowe miejsca pracy i spada bezrobocie. Kiedy rosną ich dochody, rośnie także budżet państwa – większe dochody firm to także więcej zapłaconego podatku CIT, a większe zatrudnienie – więcej zapłaconego podatku PIT i innych obciążeń płac. Wpływy z podatków stanowią istotną część budżetu państwa. Wraz ze wzrostem budżetu, państwo może przeznaczyć więcej środków na bezpieczeństwo, edukację, ochronę zdrowia czy infrastrukturę transportową.  Choć może się to wydawać nieintuicyjne, na większych dochodach firm korzystamy wszyscy – dlatego wspieranie ich konkurencyjności powinno być priorytetem dla rządu.

Po drugie, w unii walutowej uwalniany jest kapitał. (2) Przepływy kapitału – czyli dodatkowych środków na rozwój, pozyskiwanych w formie pożyczki lub inwestycji w firmę – są tańsze i łatwiejsze, gdy występują w ramach jednej waluty. Dzieje się tak dlatego, że żadna z zaangażowanych stron nie musi wówczas ponosić kosztów transakcyjnych (czyli kosztów wymiany walut i kosztów zabezpieczenia ryzyka kursu). Dodatkowo, kapitał jest tańszy na rynku euro niż na rynku złotego (w szczegółach piszemy o tym tutaj). „Uwolniony” kapitał lokowany jest w miejscach, w których może przynieść inwestorom największe zyski – a dzięki wejściu do strefy euro, polscy przedsiębiorcy zyskają do niego łatwiejszy dostęp.

Długofalowo, uwolnienie kapitału będzie oznaczało więcej inwestycji w polskie przedsiębiorstwa, co będzie napędzać ich rozwój, w efekcie napędzając także wzrost gospodarczy całego kraju.

Po trzecie, strefa euro eliminuje tzw. spekulacyjne przepływy kapitału w krajach wspólnoty. (1) Spekulanci zarabiają wtedy, gdy trafnie przewidzą jak będą się zmieniały kursy wymiany w danym okresie, np. kurs złotówki do euro. Po ograniczeniu tego zjawiska więcej kapitału od inwestorów będzie mogło trafiać bezpośrednio do firm, które produkują i sprzedają konkretne dobra (np. fabryka części samochodowych), zapewniają obywatelom usługi (np. prywatną służbę zdrowia), czy przyczyniają się do postępu technologicznego (np. start-upy). W szybciej rozwijających się firmach będzie rosło zatrudnienie, jakość oferowanych nam dóbr i usług będzie wyższa, a zwiększone dochody firm przełożą się na zwiększenie budżetu państwa.

Unia gospodarcza i walutowa poprawia więc efektywność ekonomiczną państw członkowskich i przyśpiesza ich wzrost gospodarczy. (3,5) Wspólna waluta wzmacnia także zdolności Wspólnoty do skutecznego reagowania na wstrząsy ekonomiczne i do utrzymywania stabilnych cen. (3)

Wprowadzenie w Polsce euro będzie oznaczało wykorzystanie pełnego potencjału jednolitego rynku europejskiego, na czym skorzystają wszyscy Polacy – nie tylko politycy.

  1. Rosati, D. (2022) Euro. Mity i Fakty, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, s. 34-35
  2. Werner, P. et al (1970)Report to the Council and the Commission on the realization by stages of economic and monetary union the Community – The Werner Report’, Supplement to Bulletin 11 – 1970 of the European Communities, s.8. Dostępne: https://ec.europa.eu/economy_finance/publications/pages/publication6142_en.pdf [Data dostępu: 02.09.2022]
  3. Ibid., s. 8
  4. Delors, J. et al (1996) 'Report to the Council and the Commission on the realization by stages of economic and monetary union the Community – Delors Report’, s.13. Dostępne: https://ec.europa.eu/economy_finance/publications/pages/publication6161_en.pdf [Data dostępu: 02.09.2022]
  5. Ibid, s.11-12.
  6. Emerson, M., Gros, D., Italianer, A., Pisani-Ferry, J. and Reichenbach ,H. (1992) One market, one money: An evaluation of potential benefits and costs of forming an economic and monetary union. Oxford University Press.