Polska przyszłość w strefie euro. Tatała i Sobiech w TOK FM
Coraz więcej Polaków nie chcę wejścia Polski do strefy euro. Czy słusznie? O euro w Polsce i nowym badaniu SW Research na zlecenie Fundacji Wolności Gospodarczej rozmawiali w TOK FM prezes FWG, Marek Tatała i współautor koncepcji badania, dr Robert Sobiech.
– O euro warto rozmawiać z wielu powodów, jednak najważniejsze jest to, że odsuwanie dyskusji na ten temat to oddawanie pola tym którzy są eurosceptykami i straszą euro, nie zważając na fakty i twarde dane – rozpoczął rozmowę prowadzący audycję Maciej Zakrocki. Jak podkreślił, jesteśmy zobowiązani do przyjęcia wspólnej waluty. – Tak jest zapisane w naszym traktacie akcesyjnym, za którym opowiedzieliśmy się w ogólnonarodowym referendum – przypomniał i dodał zarazem, że zrzeszenia przedsiębiorców opowiadają się za euro w Polsce. Podkreślił również, że decyzja o przyjęciu unijnego pieniądza to długi, ale korzystny proces. – Już samo wejście na ścieżkę do przyjęcia euro służy dyscyplinie finansów publicznych, stabilizacji kursu złotego i tym podobne – zaznaczył.
Kto i jak informuje Polaków o euro?
Jednym z głównych tematów rozmowy było, jak to określił prowadzący, milczenie w debacie publicznej na temat przyjęcia euro. – Ostatnim, który trochę wywołał dyskusję na ten temat był już były premier Mateusz Morawiecki. Kiedy mówił że w Chorwacji po przyjęciu euro ceny poszybowały w górę i to jest jeszcze jeden powód, by tej waluty nie przyjmować – wspomniał Maciej Zakrocki.
Inaczej widzi to Robert Sobiech. Jego zdaniem w debacie publicznej jest bardzo wiele informacji o euro, jednak wychodzą one wyłącznie z jednej strony, za to faktycznie uderzający jest brak rozmowy o euro ze strony obecnie rządzącej. – Nasze badanie, prowadzone rok po roku, pokazuje różnicę między elektorami poszczególnych partii. Otóż świetnie poinformowani o euro czują się wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. 60% z nich deklaruje znajomość problematyki euro. Wśród wyborców Koalicji Obywatelskiej jest to mniej niż połowa – przytoczył. Jak podkreślał, wynika to z braku aktywności ugrupowań euroentuzjastycznych w temacie euro i brak informowania o potencjalnych korzyściach z jego przyjęcia.
Prowadzący pytał też o najczęstsze źródła obaw Polaków przed euro. – Część naszych badanych mówiła, że wprowadzając euro, które już przecież funkcjonuje we Francji i Niemczech, spowoduje to, że ceny u nas będą takie same jak na Zachodzie. Poza tym jest duże przeświadczenie, że Polsce daleko do tzw. “porządnej Unii Europejskiej” i tym samym nie należy wprowadzać euro w najbliższej przyszłości. Jednocześnie, jak podkreślił dr Sobiech, otwartość na perspektywę przyjęcia euro zwiększa się, gdy przedstawia się je jako długi proces, który zakończy się w dalszej przyszłości.
Wina euro? O unijnym pieniądzu za granicą
– Myślę że warto wrócić do słowa “debata” – zaznaczył Marek Tatała, dodając, że w normalnych warunkach powinna być wymianą na argumenty za i przeciw, a, jak zauważył, niestety wydaje się, że wielu zwolenników Unii Europejskiej, silnie reprezentowanych w obecnej koalicji rządzącej, się z tej debaty dobrowolnie wypisało. – Stąd wynika to zalewanie debaty publicznej argumentami krytycznymi i to napędza z kolei negatywne emocje, które od już wielu lat determinują niskie poparcie dla euro – stwierdził prezes FWG.
Przypomniał także o pierwotnych emocjach wobec wspólnej waluty. – Patrząc na rys historyczny, to kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, poparcie dla wejścia Polski do strefy euro było prawie tak samo wysokie jak dla Unii Europejskiej. To się zaczęło zmieniać w momencie kryzysu finansowego, kiedy z euro połączono kryzys w Grecji, nie zauważając wielu wewnętrznych problemów, które nie miały żadnego związku z walutą, tylko z polityką gospodarczą tego kraju.
Tatała wyjaśnił również dezinformację z zeszłego roku, gdy członkiem strefy euro została Chorwacja. – Negatywny przekaz o skutkach euro w Chorwacji trwał około miesiąca, odkąd na początku stycznia premier Morawiecki wspominał nawet o wzroście inflacji o 70%. Po miesiącu ukazały się dane chorwackiego banku centralnego, które pokazały, że wzrostu inflacji nie było, a, co warto pamiętać, Chorwacja wchodziła w okresie i tak wysokiej inflacji w tym kraju, spowodowanym wzrostem cen energii i problemami, które dotykały całą Europę po drugiej fali inwazji Rosji na Ukrainę, czy po pandemii COVID 19.
Prowadzący wspomniał też o porównaniach ze Słowacją i głosach, że po przyjęciu przez południowych sąsiadów euro, gwałtownie wzrosły u nich ceny. – To jest najlepszy przykład dla argumentu o stabilnym kursie walutowym – odpowiedział Tatała. – Część osób wspomina wyjazdy na Słowację i dawne odczucia, że było tanio, a po wejściu przez nią do strefy euro było drogo. Jednak gdy Słowacy przyjmowali euro, to był to okres bardzo gwałtownego osłabienia się polskiego złotego, związany z kryzysem finansowym, więc nie ma w tym nic dziwnego, że Polacy odczuli tam wzrost cen, ale on nie wynikał z przyjęcia przez Słowaków europejskiej waluty, tylko ze zmienności wartości polskiego złotego w czasach kryzysów – odparł prezes FWG.
Cała rozmowa jest dostępna do odsłuchania na portalu TOK FM.